W ostatnich tygodniach wielu globalnych marketerów, takich jak m.in. L’Oreal, Johnson&Johnson, Unilever czy Mars zapowiedziało zmiany w wizerunku czy nazwach niektórych marek, by nie budziły jakichkolwiek skojarzeń z rasizmem. Dla ekspertów od wizerunku i strategii marketingowych to zrozumiałe decyzje. Bo choć z perspektywy Polski, kraju dość konserwatywnego takie decyzje mogą wydawać się niezrozumiałe, przesadne i hiperpoprawne, to w USA są tym, czego od marek wymagają konsumenci. Tam presja społeczna i marketingowa jest tak duża, że marki są wręcz zmuszane do zmian. Jeśli nie ustosunkują się do walki z rasizmem i nie pozbędą się potencjalnie rasistowskich określeń ze swojej komunikacji, zostaną mocno skrytykowane.