SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Krystyna Lasoń: Na rynku panuje moda na paradokumenty

Z Krystyną Lasoń, producentką telewizji TVN, rozmawiamy o nowym serialu paradokumentalnym „19+”, a także o przyszłości tego gatunku, trendach panujących na polskim rynku telewizyjnym oraz m.in. o tym, czy słuszna jest opinia, jakoby seriale paradokumentalne miały być czymś gorszym niż seriale fabularne.

Krzysztof Lisowski: Ma Pani na koncie wiele znanych produkcji paradokumentalnych, jest Pani postrzegana jako „królowa polskiego paradokumentu”. Czy w tej chwili mamy do czynienia z rozkwitem tego gatunku?
Krystyna Lasoń, producent TVN:
Opinia Pana bardzo mi pochlebia, ale przecież nasze produkcje to efekt pracy ogromnego zespołu, scenarzystów i realizacji. Wspólnie tworzymy kolejne seriale i, jak sądzę, uczymy się na własnych błędach. Ten gatunek jest wbrew pozorom bardzo wymagający. Od kilku lat pojawiają się na rynku opinie, że era paradokumentów się kończy. Tymczasem największe stacje telewizyjne emitują coraz więcej tego typu produkcji i raczej mamy do czynienia ze swoistą modą na paradokumenty.

Jeszcze do niedawna emitowano, nie tylko zresztą w TVN - kilka kryminalnych produkcji paradokumentalnych. Czy moda na taką tematykę będzie jeszcze trwać?
Myślę, że tematyka kryminalna w serialach paradokumentalnych ustępuje teraz nowej tendencji - coraz chętniej pokazujemy paradokumenty obyczajowe, w których przedstawiani są zwykli ludzie „z krwi i kości”, ich życie, dylematy itd. Myślę, że widzowie identyfikują się z takimi bohaterami. Prawdopodobnie „zwykłość” odtwórców paradokumentu daje efekt „bliskości”, taka postać jest po prostu bliższa widzowi niż aktorzy seriali fabularnych. To jakaś część większego zjawiska, każdy przecież może stać się gwiazdą telewizji czy internetu, choćby na pięć minut... .

Być może nadszedł etap znudzenia serialami fabularnymi?
Tego nie wiem, ale to, w jaki sposób reagują widzowie jest czasami także dla nas wielką niespodzianką. Często musimy korygować myślenie o tym gatunku, nie mówiąc już o bieżących scenariuszach i odcinkach. Uważam, że o ile jest tu jakaś uniwersalna zasada - to, że w obrębie paradokumentów zawsze wygrywa prawda. Jeśli czujemy, że aktor amator został dobrze obsadzony w swojej roli, jest po prostu sobą - to widzowie na pewno to poczują, uwierzą mu i będą go oglądać.

Czy prawdą jest, iż wyprodukowanie scripted docu jest wielokrotnie tańsze niż produkcja serialu fabularnego?
TVN emituje w paśmie popołudniowym seriale „Szkoła”, „Szpital” oraz „Ukrytą prawdę”. Również w tym paśmie pokazywany jest nowy serial „19+”. O tej porze mamy widownię w każdym wieku, szkolną młodzież, ich matki i ludzi starszych. Nasze paradokumenty to trochę „zwierciadło rzeczywistości”, szansa na podglądnięcie świata pozornie zwykłego, ale często niedostępnego. Tak można powiedzieć o szkole, o szpitalu i o… świecie dziewiętnastolatków. Oczywiście, że te seriale są tańsze w produkcji niż serial fabularny. Tylko, czy gdyby decydowały same koszty produkcji, można mówić o sukcesie? Oprócz niskich kosztów potrzebne są nam jeszcze do szczęścia emocje widza i jego uwaga.

Skąd biorą się na rynku opinie, jakoby paradokumenty miały być czymś gorszym niż seriale fabularne?
Myślę, że takie opinie wyrażają głównie aktorzy, którzy nie mogą znaleźć pracy, oraz reżyserzy, którzy nie potrafią pracować z aktorami amatorami. A jest to bardzo trudne. „Naturszczyk” wymaga całkiem innego postępowania na planie i jeśli ktoś chce reżyserować go na siłę, to efekty potrafią być opłakane. Nagrodą za nasze wysiłki są często wspaniałe sceny, czasem całe wątki seriali, które ludzie kochają. Mówię o popularności np. dzieciaków ze „Szkoły”, o ilości cytowań i dalszych niesamowitych późniejszych karierach tych wcześniej anonimowych odtwórców. Jest to - kolokwialnie mówiąc - bardzo fajny kawałek telewizji. Wcześniej produkowaliśmy seriale „Detektywi” czy „W-11”, które pokazywane były przez ponad 11 lat z wielkim sukcesem. Robiłam także seriale fabularne, jak „Julia” czy „Majka”, ale czy to było coś lepszego niż paradokument? Nie, to było po prostu coś innego.

Dlaczego zrezygnowaliście z produkcji popularnych seriali kryminalnych (np. „W-11”)?
Każdy, nawet najbardziej popularny serial kiedyś się kończy. Zdecydowaliśmy o zakończeniu serii, chcieliśmy pokazać widzom coś odmiennego. Tak pojawił się „Szpital”, a potem „Szkoła”. Teraz „19+”.

No właśnie, 7 listopada br. na antenie TVN zadebiutował „19+”, w całości przygotowany przez Panią. Skąd decyzja, aby nadal opowiadać o życiu młodych ludzi?
Młodzież to bardzo wdzięczna widownia. Nasz serial „Szkoła” opowiada historie uczniów szkół średnich, ale najchętniej oglądają go osoby młodsze, na przykład dzieci gimnazjalne, a nawet dzieci ze szkół podstawowych. „19+” jest oczywiście o dziewiętnastolatkach, ale sądzimy, że najchętniej będzie go oglądać młodzież znacznie młodsza. Dlatego o najtrudniejszych sprawach musimy mówić tak, aby było to bezpieczne dla młodszego widza. Liczymy też na starszych, którzy często są ciekawi życia nastolatków wchodzących w dorosłość, ale podchodzą do nich „jak do jeża”. Najczęściej ich nie rozumieją, często nie akceptują. To taka nasza mała „misja”: pokazać starszym, jak fajną mamy młodzież, pełną marzeń i radości. To, że robią błędy jest naturalne i lepiej im pomóc, zamiast potępiać.

TVN chwali się tym, że nowy serial „19+” realizowany jest w nowej formule. Na czym ona polega?
 „19+” opowiada historie absolwentów klasy maturalnej, próbujących odnaleźć się w dorosłym świecie. Serial przedstawia losy grupy przyjaciół mieszkających ze sobą, których poznajemy w przełomowym dla nich momencie - tuż po uroczystym rozdaniu świadectw maturalnych. Główną bohaterką jest Melania, która komentuje życie swoje i znajomych na videoblogu. I na tym właśnie polega specyficzna formuła naszego serialu. Mamy bowiem trzy poziomy narracji. Mamy kamerę obiektywną, która pokazuje zdarzenia dziejące się pomiędzy ludźmi. Mamy wideoblog Melanii, która komentuje i puentuje wydarzenia pokazywane w serialu. Na tym videoblogu inni bohaterowie wpisują swoje komentarze dotyczące wydarzeń z ich życia. W ten sposób tworzy się swoista siatka komentowania rzeczywistości obiektywnej. Oprócz tego mamy bardzo dyskretny komentarz lektorski. No i przede wszystkim - z odcinka na odcinek historie bohaterów rozwijają się, mają kontynuację. Przypominam, że paradokumenty zwykle w każdym odcinku przedstawiają zamknięte historie. A w „19+” opowiadamy historie, która trwają. Jednocześnie chcemy, żeby widzowie włączając na przykład pięćdziesiąty odcinek, wiedzieli za każdym razem, kim są bohaterowie. Scenariusze są więc fabularne, a realizacja musi być w kontrze do nich - mocno paradokumentalna.

Jakie tematy chcecie poruszać w „19+”?
„19+” to przede wszystkim opowieść o młodości, o dziewiętnastolatkach, którzy cieszą się sobą i odkrywaniem świata. Te historie łączy radość, młodzieńczy entuzjazm, gotowość do zmian i do podejmowania wyzwań. Nasi bohaterowie nie nudzą się i nie znają rutyny, ciągle muszą robić coś po raz pierwszy w życiu i nieustannie ciekawi są każdego następnego dnia. „19+” to serial o tym, jak młodość jest piękna i... jak szybko mija.

Na jaką liczycie oglądalność?
Oczywiście wielomilionową :-). A konkretnie, to typową dla tej pory. Serial „19+” to nie jest produkcja, która ma zmienić rynek telewizyjny, ale jest to ciekawa propozycja, która - mamy nadzieję - spotka się z przychylnym odbiorem widzów. Na pewno w czasie jego emisji chcielibyśmy mieć udział w rynku na poziomie 15-20 procent.

Jakiego rodzaju produkcje paradokumentalne planujecie w TVN na bliższą lub dalszą przyszłość?
W tej chwili nasz zespół pracuje nad trzema serialami, jeden z nich właśnie wchodzi w emisję, za wcześnie mówić o dalszych planach.

W jakim kierunku pójdzie polski rynek produkcji paradokumentalnych w ciągu najbliższych lat?
To jest pytanie do wróżki :-). Gdyby ktoś znał na nie odpowiedź, zarobiłby na tym masę pieniędzy. Tymczasem wszystko wygląda dość prozaicznie: trzeba próbować seriali z nowych obszarów, tematów i - obserwować reakcję widzów.


O rozmówcy
Krystyna Lasoń ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim, była dziennikarką radiową i telewizyjną, od wielu lat jest producentem filmowym i telewizyjnym TVN. Ma na koncie m.in. seriale obyczajowe „Majka” i „Julia”, scripted docu „W-11”, „Detektywi”, „Szpital”, „Szkoła” i obecnie „19+”. Wyprodukowała także serię siedmiu filmów fabularnych „Prawdziwe historie”.

Dołącz do dyskusji: Krystyna Lasoń: Na rynku panuje moda na paradokumenty

23 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Coco
19+ to chłam jakich mało, promowanie patologii, a nie wchodzenie w dorosłość.
0 0
odpowiedź
User
Blik
Coś w powyższej uwadze jest. Scenariusz wygląda mało realistycznie. Rozumiem chęć wywołania emocji, ale te w serialu wydają mi się sprane, skopiowane po raz n-ty z innych seriali. Rzecz jasna nie domagam się, żeby powstała gruba księga z wytycznymi jak w House od Cards. Tylko niech będzie świeżo. Trzeba w ten sposób próbować nadrobić braki, które są naturalne w ścieżkach dialogowych takich produkcji.
0 0
odpowiedź
User
także tego
z kolei ta Pani jest paraproducentką ...
0 0
odpowiedź